sobota, 28 lutego 2015

Rozdział I

Witajcie! ❤
Czas na pierwszy rozdział mojego opowiadania! W poprzednim poście zapoznaliście się z postaciami, które spotkacie w początkowych rozdziałach, więc czas już, abyście poznali ich osobiście.
Miłego czytania! ;* Liczę na Wasze opinie w komentarzach! ;3



          Drogi pamiętniku,
          nie mogę się już dłużej oszukiwać, że nic mi nie jest. Parę dni temu ogarnęło mnie przerażenie i do tej pory mnie nie opuściło. Nie wiem co się ze mną dzieje. Jestem poważnie chora. To jest pewne.
          Kilka tygodni temu poczułam się okropnie. Od tamtej pory nic się nie poprawiło, wręcz przeciwnie. Dzisiaj czuję się jeszcze gorzej. Nigdy nie czułam się aż tak źle. Boję się. Myślę, że... umieram.
          Mama mówi, że wszystko będzie dobrze, ale widzę, że też się bardzo martwi. Robi za mnie wszystko, żebym nie musiała się ruszać, byleby mi się nie pogorszyło.
Chyba w tym ma rację. Nawet pisanie sprawia mi trudność.
          Kiedy rodzice pracują, zajmuje się mną Dorothea - pielęgniarka i Melanie. Przynosi mi lekarstwa i kwiaty. Też się zamartwia.
          Zaś tatuś nie ma czasu, żeby się mną zająć. Dużo podróżuje i często przebywa poza domem, ale obiecał, że zabierze mnie do Salem. Nigdy nie zwiedziłam tego miasta, ale tata powiedział, że mi się spodoba. Pojedzie z nami Melanie, a ona zna parę osób, które tam mieszkają. Jej mama stamtąd pochodzi. Tato ma w Salem jakiś interes, sprawy do załatwienia. Ja i Melanie jedziemy tam w celach rozrywkowych. Będziemy się świetnie bawić! Jeżeli przeżyję...

          Wtedy w pokoju rozległo się pukanie do drzwi. Zaskoczona dziewczynka rzuciła złoty pamiętnik na półkę nocną. Drzwi otworzyły się, a Katherine ujrzała w nich rudowłosą Melanie, jak zwykle, pewną siebie. Stanęła w lekkim rozkroku, prawą rękę oparła o biodro. W drugiej dłoni trzymała koszyk ze świeżo zebranymi, kolorowymi kwiatami. Były to goździki, tulipany i róże.
          Dziewczyna rozglądała się po pokoju z podziwem. Nadal nie mogła się przyzwyczaić do tego ogromnego wnętrza. Uważała pokój swojej przyjaciółki za piękny, ale zbyt przestronny, jak na jej gust.
Dominowała w nim czerń. Szafy, łóżko, półki - wszystko to było czarne. Ściany pokrywała bladoróżowa farba. Na jednej pełno było zdjęć w złotych ramkach. Kath jako niemowlę, jej rodzina i przyjaciele. Zdjęcia były rozmieszczone chronologicznie. W tym pokoju było wszystko. Od 84 calowej plazmy i laptopa po regały pełne książek z poezją, fantastyką i romansem. Pokój był lekko zwariowany, ale nowoczesny. Zupełnie jak Katherine.
          Błękitne oczy Melanie powędrowały w stronę szafki nocnej, na której leżał pamiętnik. Na jej małych, różanych ustach pojawił się grymas niezadowolenia.
          - Przecież wiesz, że nie wolno ci wstawać z łóżka - powiedziała z naganą w głosie. - Miałaś odpoczywać, a lekarz zabronił jakiegokolwiek wysiłku. Jeżeli ci się nudziło to mogłaś poprosić pielęgniarkę, żeby po mnie zadzwoniła.
          - Wiem - odpowiedziała słabym głosem.
          - Słuchaj, Katherine, po prostu się o ciebie martwię...
          Katherine ze zrozumieniem spojrzała na swoją przyjaciółkę, swoimi błękitnymi oczami. Delikatnie poklepała swoją małą, bladą dłonią miejsce na łóżku obok siebie.
          - Wiem, Mel - powtórzyła.
          Rudowłosa dziewczyna powoli podeszła do wielkiego łóżka. Spojrzała z czułością na małą, lekko drżącą dłoń dziewczynki i objęła ją swoimi rękami. Dłonie przyjaciółki były zimne i tylko odrobinę bledsze niż jej własne. Melanie usiadła na łóżku.
          - Chcesz o czymś pogadać? - spojrzała wymownie na pamiętnik.
          Blondynka spuściła oczy. Jej wzrok padł na ich splecione ze sobą palce. Westchnęła.
          - Boję się, Mel - powiedziała drżąc. - Boję się, że już nigdy nie zobaczę nieba, nie poczuję wiatru na policzkach, zapachu świeżo skoszonej trawy, nie usłyszę śpiewu ptaków... Boję się - powtórzyła.
          - Ja też się boję, Kath - odparła ze łzami w oczach Melanie.
          Zadumała się przez chwilę, próbując uspokoić oddech. Objęła drobną dylwetkę chorej dziewczynki i ułożyła się obok niej na łóżku. Lewą ręką powoli gładziła jej plecy, w uspokajającym geście. Podziałało. Po chwili Katherine przestała się trząść.
          Nagle ją olśniło. Zalała ją fala szczęścia.
          - Katherine! Wszystko się dobrze ułoży! - dopowiedziała po chwili z ożywieniem, zrywając się z łóżka. - Przyniosę ci nowe lekarstwo. Tym razem na pewno zadziała! - uśmiechnęła się z triumfem. - Ale muszę się śpieszyć. Postaram się je zdobyć jak najszybciej. Tymczasem... Trzymaj się, Kath.
Pogłaskała przyjaciółkę po złotych lokach i pocałowała w spocone od gorączki czoło.
          - Mel! Nie idź jeszcze!
          - Muszę. Wrócę jeszcze dzisiaj. Obiecuję - powiedziała.
          Wyszła przez wielkie, czarne drzwi, a w pokoju zrobiło się niepokojąco cicho. Jakby nikogo w nim nie było.

wtorek, 9 września 2014

Postaci



1. Katherine Black, 17 lat


2. Melanie Bennett, 17 lat



3. Olivia Shay, 15 lat



4. Alison Shay, 18 lat



5. Emily Bennett, 17 lat



Z czasem zaczną pojawiać się nowe postacie... :)